Niby jasno określona pora rok od ... do.., a jednak to permanentna zmiana od soczystej zieleni we wrześniu,przez żółcie początku października, czerwienie końca października aż do druzgocącej nagości drzew i cmentarzyska liści w wyniku kilku mroźnych dni. W sumie ten opis może być kompletnie błędny bo cały proces może nagle przyspieszyć albo zwolnić. W tym roku jest długi czas żółci. czekam więc dzień po dniu na zmianę, a w zasadzie na ten moment kiedy będzie ciut bardziej uchwytna, dzień po dniu żółciej i żółciej aż nagle pojawiają się kropelki czerwieni jak ogień w kominku.
Rzeczywiście w tym roku mało czerwieni. Porównuję liście do poprzedniego roku, czekam na bardziej intensywne barwy i czegoś mi brakuje. Gdy patrzę na moją jabłonkę za oknem i jej jeszcze zielone liście, to wydaje mi się, że jesień trochę się ociąga. Fotografia jest jednak ulotna, gdy odszedłeś z tego miejsca, liście rozwiał przejeżdżający samochód - ciekawe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)