piątek, 23 grudnia 2011

przygotowania do Świąt

Eeech, czuję się fotograficznie niewyżyta, za to kulinarnie aż nadto. Pasztet wyszedł całkiem, całkiem, do zrobienia jeszcze karp po polsku i gęś też po polsku. Żeby stłumić foto-żądzę pogrzebałam w archiwum i znalazłam jeszcze dwa mgliste zdjęcia. Drogę jako nietypową  świąteczno-noworoczną kartkę wręczam wszystkim, którzy chodzą własną krętą dróżką, świadomi, że choć kręta to prowadzi do celu a także tym, którzy jeszcze poszukują własnej ścieżki. Wszystkiego dobrego na Święta.



sobota, 10 grudnia 2011

zaćmienie, ktorego nie było widać

Plany na dzisiaj były konkretne - zaćmienie księżyca, jednak pogoda wiedziała inaczej i skończyło się plaża w Stepnicy. Wiało jak diabli, zimno przeszywało do szpiku kości, nawet mewom nie chciało sie siedziec na molo.Dobrze, że w domku znalazło się grzane wino.

poniedziałek, 21 listopada 2011

poprawka

Nie ma to jak konstruktywna krytyka, zmotywowała mnie do usunięcia trawska z mglistej fotki. Czy jest lepiej?

poniedziałek, 14 listopada 2011

Morskość Szczecina

Na forum pentaksiarzy jeden z kolegów ofukał nas delikatnie mówiąc, ze pstrykamy kwiatki, grzybki i inne badyle oraz bagna, a Szczecin morskim miastem jest i trza statki focić, kotwice i inne takie, a to wszystko przy okazji zapowiadanej w Szczecinie wizyty żaglowca Kapitan Borchardt. Zawstydzona więc okrutnie pognałam na nabrzeże, a że Znaczy Kapitan to jedna z lepszych książek mojego dzieciństwa dodatkowa motywacją był sentyment do autora. Z uwagi jednak na brak rzeczonego żaglowca, wizyt na nabrzeżu w dniu wczorajszym było kilka - do skutku. Kolega Z.... jest mi winien paczkę Fervexu z okazji tej insipracji :). Plus niewatpilwie jest taki, że mam morskość Szczecina jaką sobie zyczył kolega w każdym mozliwym świetle wczorajszego dnia, z wyjątkiem wczesnego poranka......

13,00

 16,30
 17,15
 19,30
 20,00


sobota, 12 listopada 2011

kolory

Takiej jesieni jak ta nie pamiętam, kolejny tydzień cudownego słońca, miękko wydobywającego kolory natury. Aż się chce wyjśc z domu i nie ma mowy o jesiennej depresji.









niedziela, 6 listopada 2011

ładne miejsce z brzydka nazwą

Stolec - okropne, że tak ładne miejsce może się tak fatalnie nazywać. Piękne jezioro i cudowny przypałacowy park, zarośnięty i zdziczały - prawdziwy zaczarowany ogród.








jesienna mgła

Jesień cudna w tym roku a ja jako naczelny śpioch żadna siłą nie mogłam sie zebrać na poranne zdjęcia. A, że jak mawiał mój dziadek "w kupie raźniej" to dzisiaj razem z kolegami z pentaxowego kółka się udało. Pierwsze zdjęcie  wieszam tylko po to aby pamiętać , że muszę zrobić lepsze zdjęcie z dobrym drzewem i miękkością traw,