.... po czterdziestce, albo po ślubie, albo po rozwodzie, albo po wygranej w totka albo niepotrzebne skreślić albo dopisać co komu pasuje....
sobota, 29 października 2011
piątek, 28 października 2011
wtorek, 25 października 2011
Jesień?
Niby jasno określona pora rok od ... do.., a jednak to permanentna zmiana od soczystej zieleni we wrześniu,przez żółcie początku października, czerwienie końca października aż do druzgocącej nagości drzew i cmentarzyska liści w wyniku kilku mroźnych dni. W sumie ten opis może być kompletnie błędny bo cały proces może nagle przyspieszyć albo zwolnić. W tym roku jest długi czas żółci. czekam więc dzień po dniu na zmianę, a w zasadzie na ten moment kiedy będzie ciut bardziej uchwytna, dzień po dniu żółciej i żółciej aż nagle pojawiają się kropelki czerwieni jak ogień w kominku.
niedziela, 23 października 2011
sobota, 15 października 2011
wtorek, 11 października 2011
wieczór w Kujankach
Dzień był paskudny, lało i zimno. Aż tu nagle przed wieczorem, tuż zanim zaszło pokazało sie słońce i księżyc w pełni. Księżyc wygrał, jego światło było tak silne, że przebijało się przez kolejną partią chmur, idącą z zachodu. Nic tylko naostrzyć kły i na łowy.
niedziela, 9 października 2011
Jeszcze trochę żurawi
Ciekawość czy żurawie znowu będa żerowały na kukurydzianym ściernisku pognała mnie znowu na niemiecką stronę. Były a w zasadzie właśnie zbierały się do przenosin w inne miejsce żerowania na odrobinę zieleniny.
sobota, 8 października 2011
Kto szuka.... ten znajdzie :)
Hmm, oglądanie żurawi z odległości 5km to jak lizanie loda przez szybę :). Poszukiwania nie trwały długo - po prostu nagle sie pojawiły na polach w okolicach Gartz. Jedyny problem, że pole rozległe i łyse, żadnych kryjówek. Dobrze, że chociaż pagórkowate to dało rade podejść pod górkę na odległość strzał.
piątek, 7 października 2011
Międzyodrze i żurawie
Było zimno ale cudnie, żurawi setki, szkoda, że daleko, daleko na horyzoncie. Chociaż kilka kluczy o zmroku pojawiło sie tuż nad moja głową. Warto było posłuchać ich głosów w świetle zachodzącego słońca.
czwartek, 6 października 2011
Wschodni brzeg gardy - Lazise, Torri del Benaco, Torbole
Wschodni brzeg Gardy. Lazise śliczne z piękną posadzką na promenadzie, układającą się w fale, efekt op-art taki, że aż aż kręci się w głowie no i tłumu nie ma. Torri del Benaco jeszcze spokojniejsze z uroczą zatoczką z zamkiem Scaglierich w tle, urocze knajpki schowane w bramach i przejściach. Po drodze na północ jeszcze dość zatłoczonaGarda z długaśną promenadą , maleńkim ale ładnym starym miastem i rzut oka na kolejny zamek Scaglierich w Malcesine (tam znowu gęsto od ludzi). Do Torbole docieramy już o zmierzchu z zamiarem zjedzenia kolacji. Niestety tu znowu tłumy i żadnej szansy na znalezienie wolnego stolika w centrum.




Sirmione
Sirmione - to była wielka ciekawość i spore rozczarowanie. Fakt Sirmione jest śliczne, dodatkowego uroku dodają mu kwiaty i pnącza ale tłumy ludzi obecne wszędzie powodowały taki hałas, że trudno było zachwycać się urodą tego miejsca. W Sirmione spotkałam tez różowe ślimaki, pierwszy raz sfotografowane w Mediolanie 2 lata temu i kota polującego na pająka - bardzo malowniczo wyglądał na tle kamiennej posadzki. Po pobycie w Sirmione cieszyliśmy sie, że wybierając miejsce noclegów nie zdecydowalismy się własnie na to miasteczko. Miło było stamtąd wrócić nad cichutkie i wyludnione Idro.
Subskrybuj:
Posty (Atom)